Kliknij tutaj --> 🪸 furmanka na dwóch kołach

Odcinek specjalny - Alex i jego Harley Davidson WLA 1942 customReżyseria:Piotr WojdyłoArtur AdamiecZdjęcia:Artur AdamiecOstrzyciel i asystent kamery:Mateusz Zbudować buggy - motocykl możliwie minimalnym nakładem finansowym i sprzętowym. Bazować na tym, co da się odzyskać z wycofanego z eksploatacji 22 letniego 126p o przebiegu 194000km. Zrobić to po swojemu czyli nie wstawiać silnika do jakiejś ramy, kawałków ramy tylko wyposażyć silnik w to wszystko co potrzebne do jazdy. Harley-Davidson – amerykański sen na dwóch kołach. Mówisz “harley”, myślisz “wolność”. Harley-Davidson to prawdopodobnie najbardziej znana marka motocykli na świecie. Chociaż nie była pierwsza, ani największa, zapisała się na stałe na kartach historii jednośladów. Do tego stopnia, że w najmłodszych latach marzymy nie Wózek Ogrodowy Dwukołowy na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz! Ogłoszenia o tematyce: pojazdy elektryczne na dwóch kółkach na Sprzedajemy.pl - Kupuj i sprzedawaj rzeczy używane i nowe w Twojej okolicy. Szybka, łatwa i lokalna sprzedaż rzeczy z drugiej ręki. Nieruchomości, Motoryzacja, Komputery, Meble, Antyki, Telefony, Sprzęt sportowy i inne. Site De Rencontre Paris 100 Gratuit. Bartłomiej Kargol Niepewność – Ruch – Droga – Przestrzeń – Spontaniczność – Przyjaźń – Niebezpieczeństwo - Tragedia. „Na dwóch kołach do kwadratu” jest podróżą i jednocześnie opowieścią o tym, co spotkało autora i jego przyjaciela na drodze do Chorwacji i z powrotem. Z pozoru prosta wycieczka, wygenerowała niezliczoną ilość wrażeń i emocji, które w sposób szalenie subiektywny i sugestywny przedstawione zostały w tej, pełnej anegdot i porównań, publikacji. Nie są ważne tutaj miejsca i czas. Nie ma tu założonych punktów do odhaczenia, słynnych miast czy zabytków. To co się dzieje w „Na dwóch kołach do kwadratu” leży gdzieś obok. Poza oczywistymi wyborami, co samo w sobie było oczywistym wyborem. W „Na dwóch kołach do kwadratu” liczy się moment i przeżycia jakie on wyzwala. Epizod, który wyrasta do rangi oddzielnego wątku. Dlatego znajdziemy tutaj szereg oryginalnych postaci drugoplanowych, takich jak Szeryf Bronco, Dobry Lokaj, Wołacz i wielu innych. Mimo że w „Na dwóch kołach do kwadratu” są momenty dramatyczne, całość polana jest sporą ilością humoru i posypana garścią sarkazmu. „Na dwóch kołach do kwadratu” to podróż na motocyklach, i choć są ważną częścią tej opowieści, to na pierwszy plan wysuwają się tutaj uczucia. Szerokie ich spektrum, a jednym z nich jest dziwacznie perwersyjna sympatia do… Zuźki. Opinie: Wystaw opinię Ten produkt nie ma jeszcze opinii Koszty dostawy: Odbiór osobisty zł brutto Kurier DPD zł brutto Paczkomaty InPost zł brutto Orlen Paczka zł brutto Kurier InPost zł brutto Kod producenta: 978-83-944464-0-6 Niepewność – Ruch – Droga – Przestrzeń – Spontaniczność – Przyjaźń – Niebezpieczeństwo - Tragedia. „Na dwóch kołach do kwadratu” jest podróżą i jednocześnie opowieścią o tym, co spotkało autora i jego przyjaciela na drodze do Chorwacji i z powrotem. Z pozoru prosta wycieczka, wygenerowała niezliczoną ilość wrażeń i emocji, które w sposób szalenie subiektywny i sugestywny przedstawione zostały w tej, pełnej anegdot i porównań, publikacji. Nie są ważne tutaj miejsca i czas. Nie ma tu założonych punktów do odhaczenia, słynnych miast czy zabytków. To co się dzieje w „Na dwóch kołach do kwadratu” leży gdzieś obok. Poza oczywistymi wyborami, co samo w sobie było oczywistym wyborem. W „Na dwóch kołach do kwadratu” liczy się moment i przeżycia jakie on wyzwala. Epizod, który wyrasta do rangi oddzielnego wątku. Dlatego znajdziemy tutaj szereg oryginalnych postaci drugoplanowych, takich jak Szeryf Bronco, Dobry Lokaj, Wołacz i wielu innych. Mimo że w „Na dwóch kołach do kwadratu” są momenty dramatyczne, całość polana jest sporą ilością humoru i posypana garścią sarkazmu. „Na dwóch kołach do kwadratu” to podróż na motocyklach, i choć są ważną częścią tej opowieści, to na pierwszy plan wysuwają się tutaj uczucia. Szerokie ich spektrum, a jednym z nich jest dziwacznie perwersyjna sympatia do… Zuźki. TytułNa dwóch kołach do kwadratu AutorBartłomiej Kargol Językpolski WydawnictwoWydawnictwo e-bookowo ISBN978-83-944464-0-6 Rok wydania2016 Wydanie1 Liczba stron120 Formatepub, mobi -30% Cztery żywioły i dwa koziołki Stary Rynek w Poznaniu. Przewodnik dla dzieci Przewodniki dla dorosłych są nudne! Wszystkie wyglądają tak samo – pełno w nich dat i przydługich opisów… A przecież w Poznaniu aż roi się od niesamowitości! Na poznańskim rynku mieszkają smoki i trytony, a przede wszystkim dwa figlarne koziołki, które uciekły nieuważnemu kucharzowi aż na sam szczyt ratuszowej wieży. Prawdziwi odkrywcy nie boją się trudnych zagadek do rozwiązania, długich wędrówek czy mitycznych stworów. Potrzebują więc przewodnika, który zamieni spacer po mieście w WIELKĄ PRZYGODĘ! Książka „Cztery żywioły i dwa koziołki” to interaktywny przewodnik dla młodych i nawet trochę starszych odkrywców Poznania i Starego Rynku. By wyruszyć w historyczną podróż z naszym przewodnikiem wystarczy wybrać jeden z czterech żywiołów – WODĘ, OGIEŃ, POWIETRZE lub ZIEMIĘ –i udać się wyznaczonym przez nie szlakiem. Opatrzone symbolem żywiołu trasy zostały opisane w książce i narysowane na dołączonej do niej mapce. Przewodnik pełen jest różnorodnych zadań, które w zależności od wieku, można rozwiązać samemu lub z rodzeństwem i rodzicami. Opowiadając o starym Poznaniu, nie wymieniamy żadnych dat. Czasami jednak zobaczyć je można na ilustracjach. Zadaniem młodzieży i starszych dzieci jest ich znalezienie i połączenie z wydarzeniem lub miejscem, do którego się odnoszą. Młodsze dzieci zachęcamy do szukania i liczenia koziołków, które ukryły się na kartach przewodnika. Te rogate zwierzaki są bardzo ruchliwe, biegają po wszystkich kartkach i lubią się chować, gdzie się tylko da – dlatego czasami z ukrycia wystaje tylko róg albo kawałek kopyta. Czy uda się małemu czytelnikowi znaleźć i policzyć wszystkie te niesforne zwierzątka, które rozbiegły się po Starym Rynku? Ten przewodnik pomoże Wam spojrzeć na okolice poznańskiego Starego Rynku oczami prawdziwego odkrywcy! By wyruszyć w historyczną podróż, wystaczy wybrać jeden z czterech żywiołów - WODĘ, OGIEŃ, POWIETRZE lub ZIEMIĘ. -27% Die Residenzstadt Posen. Przewodnik po pruskim Poznaniu Przewodnik, który mają Państwo przed sobą, opracowaliśmy na podstawie niemieckiego przewodnika wydanego ok. 1912 roku. Był to dla Poznania czas wielkich przemian, wywołanych zmianą podejścia władz pruskich. Miasto przestało być sprowadzane do roli twierdzy, a stawało się cesarską rezydencją pełną okazałych gmachów i pięknych placów pojawiających się na miejscu rozebranych umocnień fortecznych. Autor oryginalnego tekstu z przejęciem opisywał nowe inwestycje i niemieckie inicjatywy, zapewne nie podejrzewając, że kilka lat później Poznań wejdzie w skład odrodzonej Polski. Jego tekst pozwala na ujrzenie sytuacji w mieście z innej niż zazwyczaj perspektywy. Podczas przygotowywania przewodnika odpowiedzieć sobie musieliśmy na trzy pytania. Po pierwsze: w jaki sposób traktować występujące w przewodniku nazwy własne? Zdecydowaliśmy się na stosowanie polskojęzycznych odpowiedników obowiązujących ówcześnie oficjalnych nazw niemieckich; przykładowo Königsplatz jest nazywany tu placem Królewskim (a nie placem Cyryla Ratajskiego), a pewnym ułatwieniem w orientacji powinny być dołączone mapki. Po drugie: jaką szatę graficzną wybrać? Fotografie z oryginalnej publikacji, ze względu na niską jakość, nie mogły zostać tu wykorzystane. W przypadku innych zdjęć historycznych czasem trudno jest ustalić dokładną datę ich powstania - a ich umieszczenie mogłoby wprowadzać Czytelników w błąd. Aby tego uniknąć, tekst uzupełniliśmy o współcześnie wykonywane fotografie, jedynie podpisując je nazwami z epoki. Po trzecie: czy umieszczać dodatkowe komentarze? Większość tekstu przewodnika jest zrozumiała także dla osób bez przygotowania historycznego, jednak niektóre elementy (takie jak np. istnienie restauracji automatycznych) mają prawo budzić zdziwienie. Założyliśmy jednak, że odkrywanie ich znaczenia daje sporo satysfakcji, której nie chcemy naszym Czytelnikom odbierać. -15% Jadę sobie. Powrót do Azji Podróż znaczy wolność, a najlepiej przekonać się o tym w samotnej podróży w najdalsze zakątki świata. Marzenę Filipczak ciągnie tam, gdzie nie ma powtarzalnych hoteli z folderów turystycznych, a każdy dzień nie jest ograniczony all inclusive. Ona chce zobaczyć to, co widać z okien zdezelowanego lokalnego autobusu lub małego hoteliku za ruchliwym bazarem. Podsłuchuje, o czym rozmawiają kliencie okolicznego baru i czym emocjonują się miejscowe dzieciaki. Śpi tam, gdzie miejscowi – czasem w pokoju pełnym karaluchów, a czasem w prywatnej wieżyczce na dachu hotelu z pięknym widokiem. Je to, co gospodarze - góry ryżu na liściu banana z sosami ze wspólnych miseczek, ostry dhal i dopiero co zdjęte z blachy czapati. To wszystko wędrując przez dżunglę, plantacje herbaty i tarasy ryżowe, zatrzymując się nad ciepłym oceanem, podziwiając ośnieżone szczyty i wsłuchując się w egzotyczne dźwięki wielkich miast. Autorka wraca po latach w te same miejsca – do Indii, Malezji, Tajlandii, Wietnamu i Kambodży – i sprawdza, jak zmieniło się życie mieszkańców. Mówi też o bezpieczeństwie samotnej (i nie tylko) kobiety w podróży i odpowiada na pytania, które powstrzymują wiele osób od przeżycia przygody życia. -28% Jak tanio podróżować w każdym wieku i mieć z tego frajdę Jeśli naprawdę chcesz wyjechać, nie ważne czy na krótko czy długo, blisko czy daleko, solo lub z kompanem - to prostsze niż myślisz. Autorka e-booka "Jak tanio podróżować w każdym wieku i mieć z tego frajdę" przekonuje, że podróżowanie jest dla wszystkich i szkoda czasu na wymówki. Z książki dowiesz się: - Jak pokonać pozorne przeszkody, które tkwią w Twojej głowie-7 wymówek, które powstrzymują Cię przed wyjazdem. - Jak wykorzystać internet, aby samodzielnie zorganizować niskobudżetowy wyjazd marzeń, na krócej lub dłużej. - Jak znaleźć alternatywę dla ofert komercyjnych. Ponadto: - aktywne linki poprowadzą Cię od razu tam, gdzie trzeba (portale, serwisy, grupy itp.) - zdjęcia umilą czytanie. - profesjonalna edycja tekstu sprawi, że będzie to przyjemna lektura;) Jeśli od dawna myślisz o samodzielnym podróżowaniu, ale wciąż pozostaje to w sferze marzeń, czas to zmienić. Jeśli należysz do grupy osób, które bardzo by chciały, ale nie do końca wiedzą jak - ta książka jest dla Ciebie. Wszystkie umieszczone tu sugestie i sposoby na niskobudżetowe podróżowanie autorka książki zna z autopsji i wypróbowała je na własnej skórze. Ważne podkreślenia jest również to, że wiek, płeć czy status materialny nie może być tutaj przeszkodą. Porady i propozycje umieszczone w książce mogą posłużyć każdemu – zarówno studentowi, dziewczynie 40+ jak i parze seniorów. Jeśli jest w Tobie zew przygody, ograniczenia nie istnieją. -16% Nowa Zelandia. Podróż przedślubna Nowa Zelandia – jedno z najbardziej przyjaznych mieszkańcom państw świata. Premierką została tu kobieta po trzydziestce, tutaj kręcono Hobbita, tylko tu mieszka ptak kiwi, a na jednego człowieka przypada sześć owiec. Para podróżników – zakochani w sobie sceptyczny naukowiec (doktor habilitowany chemii), a przy tym poczytny pisarz, i humanistka chłonąca świat wszystkimi zmysłami, pasjonatka życia. Gdy ona opowiada o zapierających dech w piersiach odcieniach krajobrazu, jego fascynuje skład chemiczny basenów błotnych. Są niczym ogień i woda, niebo i ziemia. Ale łączy ich wspólne patrzenie w tym samym kierunku. Ta książka wypełniona jest maoryskimi legendami oraz opowieściami o przyrodzie i kulturze, o tradycyjnym maoryskim tańcu haka i tatuażach mako, o rybach lucjanach oraz o najpiękniejszych szczytach gór, które kąpią się w chmurach. To książka o korzystaniu z życia pełną piersią. O doznawaniu i smakowaniu. O parzeniu sobie stóp gorącą ziemią, ogłuszającym huku wodospadu i niespotykanych nigdzie indziej odcieniach błękitu i zieleni. O nieznajomych dzielących się swoimi fascynującymi życiorysami i tubylcach zachwalających lokalne atrakcje. O łapaniu chwili. Tym cenniejszej, kiedy ma się u boku ukochaną osobę. I o matematyce związku: szczęściu, które się mnoży, i kłopotach, które się dzieli. -11% Wilno. Przewodnik Przewodnik turystyczny Wilno. Przewodnik zawiera wszystkie niezbędne informacje jakie powinien posiadać turysta opis historii, kultury, architektury, lokalnych specjałów, użytecznych miejsc, a także co istotniejsze zabytki i atrakcje, które warto zobaczyć. Z przewodnikiem Colorful Books ułatwisz sobie samodzielny wypad na miasto. Autor Wiadomość Tytuł: Szaleńcy na dwóch kołachZamieszczono: 28 kwie 2011, 17:03 Moderator Rejestracja: 23 lis 2010, 16:45Posty: 4043Obrazki: 4Lokalizacja: PawłowicePodziękował : 855 razy Otrzymał podziękowań: 590 razy Imię: Marcin Dni na nartach: 1 Czy podzielacie ten ogólny pogląd o w/w szaleńcach, moim zdaniem jednak coś w tym jest. Na górę jabol Tytuł: Re: Szaleńcy na dwóch kołachZamieszczono: 28 kwie 2011, 20:51 Rejestracja: 20 gru 2010, 12:59Posty: 379Obrazki: 20Podziękował : 82 razy Otrzymał podziękowań: 111 razy Imię: Jan Dni na nartach: 35 Raceman pisze:Czy podzielacie ten ogólny pogląd o w/w szaleńcach, moim zdaniem jednak coś w tym jest. bardzo pożyteczni szaleńcy, przecież tyle ludzi oczekuje na przeszczep Na górę nurek1974 Tytuł: Re: Szaleńcy na dwóch kołachZamieszczono: 29 kwie 2011, 10:14 Rejestracja: 11 gru 2010, 11:40Posty: 825Obrazki: 10Lokalizacja: AndrychówPodziękował : 323 razy Otrzymał podziękowań: 340 razy Imię: Rafał Dni na nartach: 5 Raceman pisze:Czy podzielacie ten ogólny pogląd o w/w szaleńcach, moim zdaniem jednak coś w tym jest. Rejs co ty masz do rowerzystów Na górę Raceman Tytuł: Re: Szaleńcy na dwóch kołachZamieszczono: 29 kwie 2011, 14:15 Rejestracja: 23 lis 2010, 16:45Posty: 4043Obrazki: 4Lokalizacja: PawłowicePodziękował : 855 razy Otrzymał podziękowań: 590 razy Imię: Marcin Dni na nartach: 1 Tak do tych którzy mają litra miedzy nogami Na górę Piotr_67 Tytuł: Re: Szaleńcy na dwóch kołachZamieszczono: 29 kwie 2011, 14:25 Rejestracja: 25 lis 2010, 14:14Posty: 436Obrazki: 0Lokalizacja: BytomPodziękował : 151 razy Otrzymał podziękowań: 218 razy Imię: Piotr Dni na nartach: 2 Rejs, gdzie ty widziałeś takie wielkie bidony Pozdrawiam Na górę michalk Tytuł: Re: Szaleńcy na dwóch kołachZamieszczono: 30 kwie 2011, 22:42 Rejestracja: 07 kwie 2011, 17:21Posty: 1358Obrazki: 25Lokalizacja: Kraków/RząskaPodziękował : 405 razy Otrzymał podziękowań: 445 razy Imię: Michał Dni na nartach: 0 Szaleńcy są niestety wszędzie na dwóch, czterech i więcej kołach a rowerzyści mają stosunkowo "najmniejszą" siłę rażenia Na górę Motocykli¶ci i deszcze, zwłaszcza ulewne, kochaj± się jak kot i pies. Jeżeli nie przebywali¶cie na urlopie, zapewne słyszeli¶cie w mediach wszelkiej ma¶ci, o nawałnicach minionej niedzieli lub do¶wiadczyli¶cie gniewu pogody na własnej skórze. Przyszło mi zmierzyć się z w¶ciekło¶ci± wodnego żywiołu przy użyciu motocykla, chociaż wskazane byłoby skorzystanie z pontonu czy łodzi planyW niedzielę miałem zaplanowany przejazd 30km z centrum Warszawy w okolice Błonia. Wyjazd był bardzo ważny a dotyczył spraw rodzinnych. Pech chciał, że dwa dni wcze¶niej, mój ojciec rozbił samochód a te¶ciowie przebywali na 3 tygodniowym urlopie. Tym sposobem, poza transportem motocyklowym nie miałem alternatyw komunikacyjnych. Odcięci od ¶wiataPogoda przez pierwsza połowę dnia wygl±dała jako tako. Było trochę chmur, ale w miarę sucho. Tour De Pologne całkowicie odci±ł od ¶wiata czę¶ć dzielnicy Solec, st±d, nawet nie my¶lałem o jakimkolwiek wychodzeniu z domu przed godzin± 14:00, poza jedn± krótk± misj±, która w rzeczywisto¶ci zajęła mi godziny (przejazd 1 km). BTW: Serdeczne podziękowania dla organizatorów wy¶cigu, którzy tak, jak inni organizatorzy podobnych imprez, mieli w d... mieszkańców systematycznie odcinanej od ¶wiata czę¶ci Warszawy. Tradycyjnie, nikt się nawet nie pofatygował, by zadbać o objazdy dla mieszkańców czy chociażby poinformować policję, jak przepuszczać zdesperowanych mieszkańców. Gdyby nie uczynno¶ć panów w niebieskim, raczej nie byłoby szans opu¶cić obszaru kwarantanny ani do niego rodzinne wymagały ode mnie wyjazdu dopiero ok 16:00, więc spokojnie po zakończeniu misji odpoczywałem w domu, chłon±c leniwe minuty jak g±bka wodę. No wła¶nie -wodę... Godzinę przed wyjazdem, zaczęła się ulewa. Nie była może jaka¶ ekstremalna, ale zniechęcała do jazdy. Spokojnie czekałem na czas nie ma w głowie... ten jeĽdzi godziny 16:00, szykowałem się do wyj¶cia: odzież termoaktywna, skóra... Kurde... Dlaczego zostawiłem kombinezon przeciwdeszczowy poza Warszaw±??? To teraz dostanę mokr± nauczkę. Postanowiłem zabezpieczyć buty przed ¶ciekaniem wody ze spodni do cholewki. Przyleganie cholewki butów SIDI do spodni skórzanych nie jest zbyt szczelne, dlatego -o ile buty nie przemakaj±, to woda wpływa do nich spływaj±c z nogawki. Powertape został tam, gdzie kombi przeciwdeszczowe. Na szczę¶cie, znalazłem ta¶mę izolacyjn± i owin±łem ni± krawędĽ cholewki tak, aby woda spływała po zewnętrznej czę¶ci butów. Cisza przed burz±Cóż, nie ma co płakać, trzeba jechać. Deszcz osłabł, więc wyszedłem na zewn±trz i zacz±łem rozgrzewać motocykl. SUZI warczy na ssaniu, temperatura oleju wzrasta. Można jechać. Deszcz jakby słabł... Słabł, słabł i lun±ł potężnie, gdy usiadłem na moto i odpaliłem ¶wiatła. Przypomnę, że ostatnie 4 tygodnie wzbierały we mnie wszystkie nerwy. Pojawiło się silne wzburzenie: Że co? Że mam zrezygnować? Jadę! Zobaczymy, czy deszcz zmięknie pierwszy czy ja ;-).Leje i leje, ale nadal jest to deszcz a nie klęska żywiołowa. W centrum, zatrzymałem się na moment, by ojciec przekazał mi klucze. Już wtedy woda przedostała się przez skórzany kombiak i ¶ciekała mi po rękach. Widoczno¶ć zaczęła spadać do paru metrów. Dobrze, że wizjery s± okr±głe a nie płaskie :-). Ruszyłem dalej, spod Centralnego, w kierunku Zachodniego. Kawałek za Placem Zawiszy chmura oberwała się, stawiaj±c mi na drodze ¶cianę wody. Poziom cieczy na asfalcie sięgał już ponad grubo¶ć koła. Jednak -razem ze wzrostem siły ulewy rosła we mnie furia i frustracja. Normalnie -dawno już bym zrezygnował, ale zawzięto¶ć, która się we mnie zebrała mówiła: Nie ma ch...! Nie, k... nie! Nie ma mowy, żeby odpu¶cić! Z każdym metrem byłem coraz bardziej zły i uparty. W my¶li, jak mantra powtarzane było słowo na "k"...A ja płynę i płynę...Przy Zachodnim skręciłem w Prymasa Tysi±clecia. Wtedy się zaczęło. Masy wody były tak wielkie, że płyn±ca SUZI tworzyła bokach efektywne pióropusze wody, często sięgaj±cy dwóch metrów. Mijałem masę samochodów, które uległy awarii. Studzienek może nie było widać, ale wiadomo było, gdzie s±. Po prostu w ich miejscu występowały efektywne fontanny. Kierowcy samochodów, zapewne wzięli mnie już za niebezpiecznego psychopatę i dzwonili po Tworkach, czy im pacjent nie pod górkę a tu coraz głębiej... WTF?Skręcić w Kasprzaka czy jechać do S8 czy do Połczyńskiej? Jadę do S8. Może nie będzie to jazda ekspresowa, ale na pewno bezpieczniejsza. Nad skrzyżowaniem Prymasa Tysi±clecia z ulic± Marcina Kasprzaka znajduje się wiadukt. Podjazd do niego jest pod górkę. Tyle, że wjeżdżaj±c, zdziwiłem się pewnym zjawiskiem: im byłem wyżej, tym więcej wody musiałem ci±ć motocyklem. O co chodzi? Do tej pory s±dziłem, że na Ziemi działa grawitacja :D Na samym szczycie wiaduktu samochody zaczęły nerwowo zmieniać pas na prawy. Widz±c co¶ ciemnego na lewym pasie z kilkunastu metrów -można było pomy¶leć, że na asfalcie leży duży, potr±cony pies. Co¶ ciemnego, okazało się być wzburzon± wod± ze studzienki bez ze¶l± na nich gromy...Dojechałem do zjazdu na Poznań. Wody na asfalcie było mniej, co nie oznacza, że ulewa osłabła. Jednak dało się jechać 100km/h. Żeby jazda była bardziej rozrywkowa, w bliskiej okolicy zaczęła się burza z gromami. Pioruny waliły maksymalnie kilometr-dwa ode mnie. Przed Ożarowem zjechałem z ekspresówki i zatrzymałem się na przystanku na chwilę. Żona próbowała się dodzwonić chyba z pięć razy. Zadzwoniłem, że wszystko ze mn± ok i nic mi nie jest. Pogadałem chwilę z człowiekiem, który ze współczuciem mierzył mnie wzrokiem, po czym uznałem, że bardziej mokry już nie będę -trzeba jechać nie miała zamiaru ust±pić. W końcu wody z topniej±cych lodowców arktycznych gdzie¶ się musz± podziać. Dzisiaj padło na Warszawę i okolice. Dalej, zmęczony jechałem już spokojnie. W międzyczasie trafiłem za jakiego¶ TIR'a i uznałem, że wyprzedzanie w takich warunkach nie ma sensu. Rozważaj±c, za jakiego psychola maja mnie inni kierowcy min±łem drugiego takiego kamikadze, jad±cego do Warszawy. Lewa w górę -odpowiedział :) Uff... nie jestem jedynym psycholem na drodze :D "To ze strachu przed burz±"Na miejscu u¶wiadomiłem sobie ilo¶ć zebranej przez kombinezon i buty wody. Stoj±c 5 minut w miejscu wytworzyłem kałużę, rozmiarami porównywaln± z wylan± butelk± piwa. Skojarzenia i komentarze rodzinki wolę pomin±ć ;)Podsumowanie i wnioski1) Na codzień nie jestem taki nerwowy i zachowuję się rozs±dniej. Gdyby nie moje ogólne poirytowanie, wielotygodniowy stres i brak wypoczynku przez ostatnie 4 weekendy raczej zrezygnowałbym z takiej Przemoczony kombiak dochodzi jeszcze do siebie. Walczę w nim z wilgoci± i jej skutkami. Czy było warto? Nie Suzuki Bandit to twardy zawodnik. Nie wyobrażam sobie lepszej maszyny. Cał± drogę, bez względu na poziom wody (miejscami sięgała osi w kole!) -silnik pracował bez najmniejszego zaj±knięcia. Zamieszczone zdjęcia nie s± mojego autorstwa. Komentarze : 3 2011-08-07 12:18:59 JunoCzytałem wczoraj na komórce (Wildfire ftw ;D) ale nie chciało mi się logować, tak więc dzi¶ pisze ;) W sumie to co. Gratuluję wytrwało¶ci i uparto¶ci w d±żeniu do celu :D No i samej Suzi pogratulować, że tak dobrze dała sobie radę :] 2011-08-05 20:47:44 +++masz dobrego Anioła Stróża 2011-08-05 01:38:36 kampiszonŻadnych komentarzy? Mi ten wpis dał trochę do pomy¶lenia, zawsze warto mieć przy sobie co¶ przeciwdeszczowego, termoaktywnego jako że w przeciwieństwie do puszkarzy jeste¶my narażeni na fochy natury. Sam mam wspomnienia, jeszcze z czasu robienia prawa jazdy, jak wybrałem się w trasę akurat podczas gigant-ulewy. Przeciwdeszczowe ciuszki na nic się zdały bo woda taplała się po całym tyłku. Od tamtej pory cenię też sobie antifogi, no i przydałaby się w rękawicach gumowa wstawka do przecierania kropel z wizjera, Chyba że kto¶ wymy¶li parasole na motocykl :D Bandziorro, jak zwykle sensowny wpis. LEWA! Dodaj komentarz

furmanka na dwóch kołach